Deszcz, maj, chyba wiosna.
08/05/2011
Maj, niby wiosna, deszcz, zimno, jakoś nie chce się ostatnimi dniami wychodzić z domu… A wiadomo, że jak jest taka dobijająca aura na zewnątrz, to ja - jak to ja - zakładam słuchawki na uszy, katuje jakiś rap dobry i miewam miliony myśli na minutę. Zawsze myślę sobie, że w moim przypadku taka denna pogoda, która zniechęca do wszelkiego aktywnego działania jest potrzebna, bo mogę w końcu przystopować i pomyśleć nad sobą - a cholera zawsze jest tak, że mam nad czym myśleć; czuję, że zawsze coś robię źle i powinienem coś zmienić. Problem w tym, czy to na prawdę sumienie dobija się, żebym coś naprawił, czy to tylko takie moje chwilowe rozkminy ?! Ha! I bądź tu człowieku mądry i na coś się zdecyduj - nie ma lekko
Wracałem dzisiaj od Koksika i akurat w radiu włączył się ten kawałek, no wprost idealny jak na tą pogodę i na emocje mi akurat dziś towarzyszące!
“Chmury zrzucają swoje brzemię, ulice nieme są
Znów widzę Ciebie to wspomnienie wraca nie wiem skąd
Niebo całuje ziemie, wbijam w ziemie wzrok
I nie wiem co mnie zmusza ale słucham głosu, który niesie noc
Rytm moich kroków, takt kropel, akord
Mam w sobie mało sił, mogę iść płacząc
Dziś, to miasto przyjmie moje łzy jak swoje
Jutro się ich wyprze, kiedy wyschnie. Dni nie wierzą w noce…”
A tak to cóż… maj, wiosna podobno, Krzysiek zdaje maturę, rząd zamyka stadiony, zbliżają się juwenalia, nie zrobiłem zadania na statystykę, uczę się rosyjskiego, oglądam Family Guy, czytam, piszę, dalej mam setki marzeń …czas biegnie.