zakończyliśmy w Kojocie.
05/01/2011
W sumie dzień zleciał szybko!!!
Wstałem po 12, ogarnąłem się jakoś, poleciałem na wykład a dzień zakończyliśmy w Kojocie przy paru piwkach, dyskutując nad tym, że ludzie się nagle i niespodziewanie zmieniają i, że nie nie mamy już tak zżytej grupy jak chociażby rok temu…
No cóż…. taki świat;/